Prokrastynacja. Skąd się bierze i jak z nią żyć? Transkrypcja odcinka
Paulina Danielak: Nowy rok to często czas określenia celów, wdrażania ich, planowania i działania. Będę ćwiczyć regularnie, przejdę na dietę czy na inny sposób żywienia, rzucę palenie. W końcu otworzę swój własny biznes. Tak często mówimy, planując, rozmyślając o tym, co będziemy robić właśnie w styczniu. Ale kiedy jeszcze czujemy motywację, to wszystko nam sprzyja. Z czasem jednak okazuje się, że motywacji jest coraz mniej i coraz mniej, a zza rogu wygląda ona – prokrastynacja. Przez nią odkładamy nasze cele, marzenia i to, czego chcemy dla siebie. Co ciekawe, z badań wynika, iż prokrastynuje ok. 80-95% studentów szkół wyższych, a około od 15-25% dorosłych zgłasza problem z prokrastynacją przewlekłą. Więc jest to bardzo, bardzo powszechny problem, który dotyczy naszego społeczeństwa. A więc co robić, żeby nie odkładać na później? Jak nie prokrastynować? Jakich technik użyć, aby w końcu realizować swoje cele i nie zostawiać życia na później czy na potem? O tym wszystkim będziemy mówić w dzisiejszym odcinku. Zapraszam serdecznie. A moim i Państwa gościem dzisiaj jest Andrzej Tucholski.
Andrzej Tucholski: Czołem.
P.D.: Bardzo mi miło, dzięki, że przyjąłeś zaproszenie. I zerknę sobie do kartki, ponieważ tutaj, jak większość naszych gości, jesteś specjalistą w swojej dziedzinie. Andrzej jest psychologiem biznesu, twórcą koncepcji osoby wysokosprawczej, co będzie też ważne w naszej dzisiejszej rozmowie dalszej. Zajmujesz się też dobrostanem ludzi w środowiskach zawodowych. Przytakujesz?
A.T.: Nie, bo jak ktoś przedstawia się z kartki, taka presja się włącza, bo zakładam, że to jest z jakiegoś researchu, który wykonałaś, tak sobie myślę, boże, co ja tam napisałem.
- Ale też prowadzisz popularny podcast o odwadze emocjonalnej i ogarnianiu codzienności pod tytułem „Przekonajmy się”.
- To prawda.
- Zachęcamy tutaj do przesłuchania. Piszesz też książki, szkolisz w firmach. Trzykrotnie byłeś zapraszany na konferencję TEDx. W swoim drugim życiu piszesz scenariusze i pijesz stanowczo za dużo kawy.
- To prawda. Nawet jak się spojrzę na takie napoje, które mamy przed sobą w tym momencie, to w jednym jest kawa u mnie, w jednym z naczyń.
- Na zdrowie. I wiem, że w najbliższym czasie wyjdzie twój nowy e-book. Czy zdradzisz nam, o czym on będzie?
- Tak, wiesz, ciągiem dalszym wysokosprawczości jest to, że się zorientowałem, że to jest trochę okrutne wymagać od ludzi wysokosprawczości w świecie, który nie wspomaga tej sprawczości. Jest bardzo dużo zewnętrznych procesów, które nam wręcz odbierają wewnętrzne umiejscowienie kontroli, właśnie sprawczość, wewnętrzne poczucie, wysokie poczucie skuteczności własnej i te wszystkie inne fajne terminy z psychologii. I zająłem się, to się nazywa zbiorczo późnym kapitalizmem. I ten mój nowy e-book będzie właśnie takim zbiorem felietonów, zbiorem narzędzi, pewnym schematem myślenia, pewnym tokiem myślenia, który może być zdrowy, a przynajmniej jakoś tam wspierający dla ludzi, którzy się właśnie zmagają z tym późnym kapitalizmem, czyli właśnie z takim środowiskiem, w którym po prostu, no wiesz, aż witki opadają, mówiąc kolokwialnie. Ciężko się zebrać do jakichś długoplanowych zamiarów, do jakichś długoplanowych inwestycji. Nie mam na myśli finansowych, typu, wiesz, jak dzisiaj wybrać studia, no nie, przy tym tempie zmian i pojawieniu się sztucznej inteligencji itd. Więc gdzieś po tej wysokosprawczości moim kolejnym tematem jest właśnie to. E-book się nazywa „Nie chcę być wieczny”, bo lubię robić tytuły, których się nie da znaleźć w Google'u. To jest charakter mojej pracy, niestety. No i właśnie będzie o funkcjonowaniu w późnym kapitalizmie.
- Okej, a mówiliśmy o wysokiej sprawczości. Może na wstępie powiedzielibyśmy, co to jest, żeby słuchacze i słuchaczki mogli wiedzieć, o czym mówimy.
- Jasne. Wiesz co, zajęło mi ileś lat spróbować znaleźć odpowiedź na pytanie – skoro jesteśmy tacy mądrzy, to czemu wszystko jest nie tak? I lubię to pytanie, bo gdzieś tam zdobywamy to wykształcenie, próbujemy być bardziej świadomi, próbujemy sobie bardziej poradzić z różnymi procesami, a jakoś tak różnie z tym dobrostanem. Już tam pomijam poczucie szczęścia, bo to takie trochę zamerykanizowane pojęcie, ale z jakimś takim ogólnym poczuciem stabilności emocjonalnej, trochę u nas różnie. Z powodów zewnętrznych, ale też wewnętrznych. I tak długo się gapiłem w psychologię, aż ona się popatrzyła na mnie. I zauważyłem taką trochę ścieżkę pomiędzy różne rzeczy psychologiczne. I wysokosprawczość to jest de facto zestaw pewnych kompetencji i schematów, które pozwalają spokojniej i stabilniej funkcjonować w trudnych warunkach. A wysokosprawczość jest drogą do samostanowienia, czyli autonomicznego podejmowania decyzji, nieuciekania od decyzji, tej odwagi, by chcieć podejmować decyzję w swoim życiu. I już tak mocno psychologicznie mówiąc, składa się z zagwarantowania sobie bezpieczeństwa emocjonalnego. Potem przesuwamy umiejscowienie kontroli do środka. Potem podnosimy poczucie własnej skuteczności i w oparciu o to budujemy to coś, co nazwałem wysokosprawczością.
- Wyjaśnimy na spokojnie to wszystko, bo jest tutaj myślę, że dużo takich elementów, które mogą być bardzo wspierające w kontekście prokrastynacji, o której dzisiaj mówimy.
- O, sądzę, że stanowczo.
- I myślę, że to jest też clue tego, jak sobie z prokrastynacją radzić, więc bardzo się cieszę, że jesteś tutaj i że możemy o tym porozmawiać. Więc jakbyśmy trochę wrócili do takiej konceptualizacji tego, czym jest prokrastynacja, to czym prokrastynacja według ciebie jest?
- Różnymi rzeczami. W takiej najbardziej chyba memowej wersji prokrastynacja to jest, wiesz, jeszcze tylko odmaluję kuchnię i zajmę się uczeniem do kolokwium. I każda osoba, która uczyła się do czegokolwiek, na jakimkolwiek stopniu edukacji, wie czym jest prokrastynacja. To nie trzeba wyjaśniać. Jeśli nagle mieliśmy drastyczną ochotę, żeby przemeblować swój pokoik, to najprawdopodobniej czekał nas sprawdzian z matmy. Ale też jak jest się dzieckiem, to ta prokrastynacja ma taki trochę uroczy jeszcze wymiar. Jak jest się człowiekiem dorosłym, to już gorzej. Bo z mojej perspektywy, tak bardzo mocno, prostymi słowy to próbując ująć, prokrastynacja jest uciekaniem albo odwlekaniem, albo gdzieś przesuwaniem w czasie, rzeczy, na które my w tym momencie mamy taką samoocenę, że nie mamy siły albo nie chcemy się ich podjąć, albo to jeszcze nie jest odpowiedni moment i tych właśnie wymówek może być dużo. I dopóki ona polega na tym, że gdzieś tam odwlekamy wykonanie telefonu, na który nie mamy ochoty o dwie godziny, to już kij z tym. Ten telefon pewnie nie zawali nam głowy, że będzie spóźniony, nie zawali nam życia, ale dosyć dużo ludzi prokrastynację gdzieś tam przepycha na przykład lata niechęci do swojej kariery albo nie daj Boże związku. I to już robi się naprawdę groźne.
- Czyli jest to taki moment unikania, ale to co wynika też z badań, to to, że jest to aktywny wybór unikania, że ja aktywnie wybieram unikać tych awersyjnych, czyli nieprzyjemnych dla mnie, dyskomfortu, tych trudnych działań, w imię większej powiedzmy przyjemności, np. teraz to jest tylko jeden typ z prokrastynatorów, ale właśnie ten moment unikania i to co ciekawe, bo Steel, który badał tak dosyć mocno prokrastynację, używa takiego sformułowania, że jest to irracjonalne. I kiedy ja zapytałam się ludzi, co byście chcieli wiedzieć o prokrastynacji, bo będziemy nagrywać odcinek, to najczęściej zadawane pytanie było takie, wiesz, niektórzy nawet tam wstawiali XD, o co chodzi, wiesz, trochę żartobliwie, czemu ja to robię, skoro wiem, że to jest dla mnie niedobre. I ta irracjonalność, myślę, że to jest też coś, co jakoś mocno się przewija. Zastanawiam się, jakie jest twoje spojrzenie na tą irracjonalność.
- Ja sam się z tym zmagam. Chyba na początek powinniśmy i ty, i ja wyjść na czysto tutaj przy tym stole naszym podcastowym, że zmagamy się z tym, jak się masz.
- Oczywiście, że tak.
- Można mieć wszystkie dyplomy świata albo ileś lat praktyki, no nie, nie ma. W sensie po prostu to jest ludzka natura, że jakieś formy prokrastynacji nas dotykają.
- Ale gołębie też prokrastynują.
- Poważnie? Nie znam tego.
- Tak, są badania na gołębiach dotyczące prokrastynacji.
- A to teraz już mi jest w ogóle lepiej.
- Więc one też to robią, to nie jest tylko coś co dotyka ludzi.
- Zawsze wiedziałem, że łączy mnie coś z latającymi miejskimi szczurami, poza miłością do chleba.
- Przepraszam bardzo, gołębie to cudowne stworzenie, ale nie odchodząc w stronę gołębi, prokrastynujących gołębi, to wiesz, wiemy już mniej więcej, czym jest prokrastynacja, czyli tym odkładaniem, ale to jest to aktywne odkładanie.
- Tak, właśnie o tym chciałem, dlatego zrobiłem tą podprowadzkę, żeby każda słuchaczka i słuchacz, którzy teraz są z nami, nie przejęli się, że ich to dotyczy, nas też to dotyczy, tutaj teraz osoby mówiące. Ja regularnie tak mam, że doskonale wiem, co mam zrobić i ja umiem to zrobić. I ja wiem, jak to zrobić. I to nie jest jakieś trudne dla mnie najprawdopodobniej, a przynajmniej jestem w stanie już nie mieć, wiesz, jak to zrobię, to za pół godziny już by tego nie było. No ekonomia tej decyzji jest oczywista, a ja dosłownie się czuję, jakby ktoś mi pocierał mózg o tarkę i nie jestem w stanie zacząć. W sensie absolutnie nie jestem w stanie przebić się z moją motywacją do tego progu wolicjonalnego. Wiesz, ona jest cały czas hipotetyczna, no i koniec.
- Czemu? Czy my wiemy, czemu tak jest? Badania trochę tutaj oczywiście sugerują, ale z twojego punktu widzenia, czemu to jest tak irracjonalne, skoro ja wiem, że te koszty później będą większe, że na tym cierpi, nie wiem, moja kariera, moje zdrowie, bo przecież prokrastynujemy też np. badania, czy umówienie się do dentysty.
- O, czuję się teraz wystawiony przed reflektor.
- Czemu to robimy, skoro często to są takie bardzo dla nas ważne elementy?
- Mogę powiedzieć tylko na swoim przykładzie z zupełną pewnością, czemu ja to robię. I ja gdzieś tam rozkminiłem to dosyć długo, że ja prokrastynuję tylko i wyłącznie z dwóch powodów. Powód numer jeden, czuję się przepracowany albo wykorzystany, albo jakiś taki zaszczuty obowiązkami i nie miałem czasu. Ja użyję tego słowa, ono tak brzmi infantylnie, ale zaraz możemy do tego też przejść – nie miałem czasu się pobawić. Bo my jako dorośli, my też potrzebujemy beztroskiego stanu bycia. A beztroski stan bycia się nazywa w skrócie zabawą. I nie chodzi mi, znaczy kurczę, lubię sobie, nie wiem, biegać z hula hop po łące, gdybym miał hula hop, pewnie bym się jarał albo z kimś porzucał piłką. Ale zabawa w życiu dorosłym polega na tym, że ja po prostu nie muszę co minutę sprawdzać, która godzina, dlaczego, być w tych takich ramach algorytmu wręcz mojego dnia. I ja odbieram prokrastynację jako mój wewnętrzny bunt, że ja nałożyłem na siebie za dużo tych ram, za dużo tego zaszczucia, za dużo tego algorytmu. I to jest mój najczęstszy powód numer jeden. Najczęstszy powód numer dwa, ja tak naprawdę nie czuję sensu tego co mam zrobić. I to jest mój bunt przed tym, że ja robię głupią rzecz. W sensie nie mówię, że głupią w stylu, wiesz, coś obiektywnie głupiego, tylko taką, której nie czuję, której nie rozumiem, której nie widzę sensu w jej konsekwencjach, nie czuję się np. przekonany, że powinienem ją robić, sądzę, że to nie powinien być mój obowiązek. Szeroki zestaw powodów, które możemy podsumować jako głupia robota. A trzeci powód jest taki, że jestem niewyspany. To jeszcze to powinienem dodać, bo absolutnie, absolutnie takie fizyczne powody, ta taka psychogenna, fizyczny element prokrastynacji u mnie w obie strony działa
- jak prokrastynuję czuję się gorzej, a jak jestem niewyspany, to prokrastynuję.
- I poruszasz bardzo ważny element, myślę też takiej, znaczy ja patrzę na to z perspektywy pracy terapeutycznej, ale identyfikacji trudności. I to w badaniach dotyczących efektywności różnych technik pracy z prokrastynacją też się pojawia, czyli to „dlaczego?” i co ciekawe, badacze ukuli takie cztery tutaj typy prokrastynatorów.
- O, idziemy, uwielbiam wszystkie, wszystkie listy moje.
- Czyli mamy tych, którzy stawiają na unikanie, czyli prokrastynują, bo chcą unikać, a więc często zwlekam, aby uniknąć pracy nad nieprzyjemnymi lub trudnymi zadaniami. Modyfikacja nastroju, czyli prokrastynuję, bo chcę zmodyfikować sobie nastrój. Często zwlekam, aby zmienić swój nastrój i poczuć się lepiej. Eskapizm, ładnie nazwane. A więc często zwlekam, aby zdystansować się od spraw związanych z prawdziwym życiem. I ostatniego nie umiałam przetłumaczyć. W sensie szukałam tej możliwości. Emergence, szukałam na to słowa po polsku.
- Emergencja.
- Emergencja, jakkolwiek to brzmi.
- Przepraszam, wtrącę, ostatnio szukałem, jak jest po polsku commodification i się dowiedziałem, że komodyfikacja i byłem strasznie zawiedziony.
- No więc, drodzy Państwo, tak, nie znajdziemy na to słowa, ale ten ostatni typ, kiedy otrzymuję powiadomienie, sprawdzam je i poświęcam na to czas, mimo że mam inne zadania do wykonania.
- Czyli taki tryb nagły?
- Tak, myślę, że z taką nagłością związany.
- Jakaś losowa nagłość przechwytuje twoje priorytety.
- Tak, że ja muszę już zareagować. Więc myślę, że taka identyfikacja też tego problemu, jest ważnym elementem pracy. Tu już się z tego wyłania taki punkt, co ja mogę zrobić. Kiedy prokrastynuję? Jakie zadania najczęściej i dlaczego? A więc tworzę sobie taką, powiedzmy, poznawczo-behawioralnie, kajzerkę, czyli co się dzieje w danym momencie. Tak, to jest ulubione słowo CBT-owców. Więc co na siebie wpływa i jak to wygląda w danej sytuacji. Więc mamy już tutaj ten pierwszy punkt, co można sobie tak naprawdę zrobić.
- Część pierwsza i trzecia, czyli ten tryb unikający i eskapistyczny, ona dla mnie brzmi trochę podobnie. Różnica jest w skali tego, czego unikasz. Bo jeśli unikasz sprawdzianu, to będziesz w tym pierwszym, unikowym stylu prokrastynatora. Ale jeśli unikasz rzeczywistości, w której żyjesz, to nagle jesteś w tym eskapistycznym. A gdzieś tam jedno i drugie rozwiązuje się, w mojej opinii, połączeniem podniesienia swoich kompetencji ogarniania w życiu, w sensie funkcjonowania w rzeczywistości, ale też rezyliencji, wytrzymałości psychicznej.
- I to jest kolejny krok. Czyli zobacz, jeżeli ja zidentyfikuję to co jest trudne, i mam już taką informację – ok, ja prokrastynuję księgowość.
- To nie.
- I tak naprawdę nie szukam na to rozwiązania. Chciałabym, ja mam nie prokrastynować. Ale realnie, ja nie szukam na to rozwiązania. Nie usiadłam z kartką, nie zapisałam, dlaczego, kiedy, jak i co mogę zrobić. Bo kolejny krok, kiedy bym zapisała, to powinnam to przecież wdrożyć.
- Zobowiązuje się do czegoś.
- Powinnam to wdrożyć wtedy.
- Mechanizm wyparcia świetny, nie?
- Więc sobie tutaj tworzę taki filtr poznawczy. No przecież nie wiem, tak, no po prostu tego nie lubię. Ale wiemy, że to jest bardzo powszechne zjawisko, prokrastynowanie. Dotyka około 80 do 95% studentów. Wśród dorosłych to jest 15-20%. I zastanawiam się, co może leżeć u podłoża. Powiedziałeś, co u ciebie leży, ale zastanawiam się, czy są jakieś takie korelaty osobowościowe, o których ty myślisz, które mogą mieć wpływ na prokrastynację?
- Wydaje mi się, znaczy z mojej, czysto z mojej perspektywy i tego, czym ja się zajmuję zawodowo, i mojej soczewki na psychologię, ja bardzo dużo uwagi i czasu gdzieś tam poświęcam temu, żeby mieć w ogóle poczucie, że można coś z tym zrobić. Ja jestem gdzieś wielkim fanem takiego zupełnie podstawowego Seligmana, który jasno stawia sprawę, że człowiek uwielbia uciekać w wyuczoną bezradność. I właśnie to, co ty przed chwilą powiedziałaś, dla mnie to jest kluczowe. Ja uwielbiam się okłamywać, że nie wiem, jak mi się nie chce. Ja w ogóle w takim dorosłym, zawodowym życiu mam dosyć duży trigger na słowo nie wiem, bo nauczyłem się już z doświadczenia, że jak ktoś mówi nie wiem, to znaczy nie chce mi się.
- Albo jest pod tym np. lęk, opór przed wynikiem, opór przed procesem.
- Tak, bo jeśli ja z kimś pracuję i ta osoba powie mi po prostu nie wiem, jako odpowiedź, której jej zdaniem jest odpowiedzią, to np. już wiem, że raczej nie zrobimy już zbyt wielu projektów w przyszłości, bo to nie jest ten taki rodzaj, wiesz, podchodzenia do rzeczywistości, z którym gdzieś tam ja najlepiej funkcjonuję, bo np. moja odpowiedź będzie brzmiała – nie wiem, ale się dowiem. Nie wiem, daj mi 10 minut. Nie wiem, czy możesz mi wyjaśnić? Wiesz, więc mówię to oczywiście teraz, nie wiem, brzmiąc pseudo mądrze, ale oczywiście sam siebie uwielbiam okłamywać, że nie wiem, jak mi się czegoś nie chce zrobić. I wiesz, bardzo często mam się czymś zająć, załóżmy, że tą księgowością. Siedzę przed komputerem, na którym jest wiesz, np. przeglądarka internetowa, np. Google, nie wiem, czat sztucznej inteligencji. Jest bardzo wiele miejsc, gdzie mogę zadać jakąś formę pytania co teraz, ale no nie, paluszki bolą nagle, wiesz, totalnie nie umiem wpisać wszystkich rzeczy.
- Ale to jest ciekawe, bo też wiem, że czytając niektóre badania, trafiłam na to, że osoby z większym takim poczuciem kontroli i tą taką możliwością też egzekwowania tej własnej, poczucia własnej kontroli, one często też wybierają miejsca, które mają mniej dystraktorów do pracy.
- Tak.
- I to jest też ciekawe, że my trochę szukamy takiej odpowiedzi, to daj mi, powiedz mi, co ja mam robić, żebym nie prokrastynowała, ale pod spodem nie widzę tego, że np. moje miejsce pracy jest załadowane na moje wszystkim. Książki, notatki, zeszyciki, nie zeszyciki. Ja mam wszystko do pracy biurowej, oprócz pracy biurowej, kiedy mi się nie chce. Więc robię tego dużo wokół, mam dużo dystraktorów. A widząc, że np. osoby właśnie z wyższym poczuciem kontroli wybierają te miejsca, gdzie tych dystraktorów jest znacznie, znacznie mniej.
- No ja nie mam żadnej potrzeby, przy moim stylu życia i pracy, ja nie mam potrzeby na biuro, co nie zmienia faktu, że wynajmuję biurko w co-worku i ja tam jeżdżę robić tak zwaną nudną pracę. Właśnie. Bo ja mam w domu za blisko do rzeczy, które nie są pracą w moim własnym mieszkaniu. W mieszkaniu wykonuję pracę ciekawą, bo jest z kolei mi wygodniej w bezpiecznej przestrzeni, wiesz. Mój ulubiony scenarzysta Aaron Sorkin powiedział kiedyś taki cytat, który teraz lecę z pamięci, że praca osoby kreatywnej dla niewprawnego oka wygląda szalenie podobnie do leżenia na kanapie. Ale to jest błąd poznawczy. Więc jak pracuję kreatywnie, to właśnie lubię tak sobie być we własnym sosie, ale ja jestem tragiczny, jeśli miałbym, nie wiem, zajmować się fakturami we własnym mieszkaniu. O Jezu, jak się szybko włącza Xbox. To jest po prostu mój rekord na setkę w tym momencie jest bity, wiesz, w sprincie po pada. A w takim co-worku, no nie mam konsoli niestety do grania i gdzieś tam ostatecznie łatwiej jest mi na to popatrzeć.
- I to jest też to, jakie my sobie tworzymy środowisko. Bo jak to jest, że kiedy chodziliśmy do szkoły, to nawet jeżeli było nam trudno, to łatwiej było się zmobilizować do nauki, bo całe to środowisko było o nauce, wszyscy tak się uczyli, versus teraz, gdybym usiadła i zachciała się uczyć, nie wiem, języka, nie wiem, hiszpańskiego czy francuskiego, to no nie mam takiej przestrzeni, nie wiem, uczyłabym się w domu, gdzie jednocześnie, nie wiem, robię inne rzeczy. I myślę, że to też tworzenie sobie tego środowiska, o którym mówisz, jest kolejnym tipem. Czyli ja po prostu biorę i patrzę, gdzie ja wykonuję te działania.
- W pandemii tak było, że ludzie nagle odkryli, że o kurde, bez kąta do pracy jest całkiem ciężko. W sensie laptop rozłożony na łóżku czy tam na kanapie jest strasznie fajny przez pierwsze trzy dni, a potem odkrywasz, że już nie, prawda? Bo właśnie musisz mieć jakąś taką przestrzeń, która nie jest dla ciebie albo zabawowa, albo po prostu odciągająca uwagę, typu wiesz, rodzina w mieszkaniu.
- Aczkolwiek z drugiej strony patrzę też na to z perspektywy osoby z ADHD, gdzie np. biuro jest dla mnie tak dużą dozą bodźców, która mogłaby być też zbyt duża. Więc np. ja pracuję z domu, ale to jest znalezienie tego swojego takiego miejsca i też przyczyny. Okej, robię to, bo x, y, z.
- Tak, ale widzisz, wszystko, o czym gadamy, cały czas się sprowadza do tego, żeby zacząć sobie zadawać pytania. Bo jeśli my będziemy gdzieś tam nie patrzeć na naszą prokrastynację, ona tam nadal będzie, jak kurz zamieciony pod kanapę. No fantastycznie. Jakby nie widzę jego, nie wdeptuję w niego, ale on jakby nadal jest w mieszkaniu. I pewnie gdzieś go wdycham, jak znam ludzkie zdrowie. A taką rzeczą, właśnie o tej kontroli cały czas mówimy, jeszcze gdzieś tam z Wielkiej Piątki bardzo lubię taką metrykę, która się nazywa self-efficacy, czyli poczucie własnej skuteczności. I ona, to jest taka rzecz w psychologii, którą ogromnie lubię, bo ona nie zakłada, że ja jestem w coś konkretnego kompetentny, tylko ona zakłada, że jak będzie trzeba, to sobie pewnie poradzę. Takie zaufanie ogólne, wiarygodność własna. I ja np. odkryłem u siebie, że ja z tym pierwszym i trzecim typem prokrastynacji już w ogóle prawie nie mam w życiu problemów, czyli z tą unikową i eskapistyczną, bo ja mam bardzo dużą wytrzymałość na dyskomfort, nieprzyjemność, mi to aż takiej różnicy nie robi. W sensie mogę absolutnie siedzieć w jakichś trudnych tematach i no, życie. W sensie, to nie wywołuje we mnie ogromnych kosztów psychicznych, ale np. jestem w efekcie bardzo podatny na tą drugą prokrastynację, bo teraz tak zauważyłem w rozmowie z Tobą, że ta druga jest w mojej opinii, bardzo mocno powiązana jakimś wahadełkiem z tą pierwszą i trzecią.
- Czyli przypomnijmy, o której mówimy?
- Druga to była ta związana z jakością życia, nastrojem.
- Modyfikacja nastroju. Często zwlekamy, aby zmienić swój nastrój i poczuć się lepiej.
- Tak, bo ja ostatecznie przypłacam to, że nie unikam jakimś obniżeniem nastroju. W sensie, jeśli człowiek dealuje z trudnymi rzeczami, z dużymi kosztami psychologicznymi, z wiesz, obniżeniem energii, bo musiałem tę energię spalić na coś, bo musiałem się czymś zająć, to wywołuje taki dołek energetyczny w człowieku i wtedy naturalnie opada energia. I ja prokrastynuję na różne sposoby i odkryłem, że one się różnią między sobą tym, jak szybko z powrotem mi się naładuje bateryjka. Ja w ogóle trochę pod kątem prokrastynacji patrzę na ludzi jak na Simsy. W grze The Sims mieliśmy te takie zielone suwaczki na dole i jak Sims chciał do toalety, to miał czerwony, był w toalecie, miał zielony. Super. A jak był głodny i zjadł chipsy, to tylko trochę zielonego, a jak pożywny obiad, to dużo zielonego. I ja zauważyłem gdzieś tam w swoim życiu, że żongluję tym, jak mam obniżony nastrój, bo rzeczy, które najzdrowiej pomogą mi go sobie przywrócić, wyrównać ten ładunek energetyczny, one niestety trwają czas. I ja bardzo często nie mam na to okienka. Ja gdzieś mam takie zabawy w swojej głowie związane z tym podnoszeniem mojego nastroju. Czy mam pół godziny, czy mam godzinę, czy mam 10 minut, czy mam całe popołudnie. Jak mam całe popołudnie, to na bank zrobię coś zdrowego. I teraz się zorientowałem, że gadając o prokrastynacji, my wchodzimy w coping, mechanizmy copingowe, mechanizmy radzenia sobie ze stresorami.
- Ale też, przepraszam, bo muszę to powiedzieć, ale kiedy teraz powiedziałeś o też tym poczuciu sprawstwa, to też taka umiejętność kontrolowania siebie jest jak mięsień i jest dosłownie badanie, które o tym mówi, że to się wyczerpuje. A więc to jest super metafora, którą teraz tutaj podałeś, że jeżeli ja mam poczucie kontroli i ono się rozkłada na różne rzeczy, czyli jeżeli podejmuję trudne decyzje, jeżeli jeszcze w domu muszę się regulować emocjonalnie, bo mam dzieci, to każdy z tych elementów wychodzi z tego jednego zbiornika. A więc jeżeli ja podjęłam dzisiaj dwie trudne decyzje, zajmowałam się swoimi dziećmi i ja jeszcze mam kontrolować swoją impulsywność, czyli pobudliwość na impulsy, czyli np. nie poddawać się, nie wiem, tak, chęci zjedzenia czegoś słodkiego, czy oglądaniu czegoś zamiast pracy, to już będzie coraz trudniejsze z każdym momentem w ciągu dnia, im więcej wcześniej zrobiłam innych rzeczy dotyczących właśnie kontroli własnej.
- Ja to bardzo u siebie widzę, że jak ja się wyśpię i mam relatywnie prosty dzień w pracy, to do wieczora rzeczy są dla mnie łatwe. W takim znaczeniu, że nie czuję, że mój mózg dosłownie nagle wpada w jakiś budyń i nie potrafię, wiesz, skupić się. Ale jeśli jestem niewyspany i mam trudny dzień, to mnie dosłownie przerasta świadomość, co ja bym chciał zjeść na kolację. W sensie to się staje tak skrajnie trudnym problemem, że jestem gotów wyjąć, nie wiem, ser z lodówki, zjeść kawałek sera stojąc przy lodówce i wiesz, i pójść coś robić dalej, nie?
- I te memy o dorosłych, że dorosłe życie to codzienne decyzje na temat tego, co musisz zjeść, kiedy masz to zjeść, kiedy zrobić zakupy.
- Pranie i naczynia, pranie i naczynia – współczesny syzyf.
- Tak, i to też jest, wiesz, my o tym zapominamy, ale jeżeli ja w ciągu dnia podejmowałam trudne decyzje, pracowałam poznawczo, komunikowałam się z ludźmi, co też jest naprawdę poznawczo bardzo obciążające często, i ja zastanawiam się, czemu jak wracam wieczorem to prokrastynuję, czemu mi się nie chce robić jeszcze więcej, to może warto też spojrzeć, to co ja robię z pacjentami, to rozpisujemy cały tydzień i cały dzień, godzina po godzinie. To jest taka większa praca. I wpisuje pacjent, ok, od 6 do tam, nie wiem, tak, do momentu, kiedy kładzie się spać. I wszystko. I okazuje się, że ludziom zostaje, nie wiem, 15 minut na naukę hiszpańskiego, rozwijanie własnego biznesu i ćwiczenia, bo już nie ma gdzie wcisnąć czegokolwiek. I myślę, że to też jest taki koncept bycia prawdziwym ze sobą samym, czyli czego ja od siebie oczekuję, o czym jest ta prokrastynacja, co prokrastynuje i my mamy taką tendencję w dzisiejszych czasach do tego, że robimy coraz więcej, zapominamy o tym, że to, ile my obecnie robimy, może nie być też do końca zawsze adekwatne do poziomu naszych możliwości energetycznych.
- Tak, ja też się gdzieś tam na boku zajmuję w ogóle przeciążeniem poznawczym, to to, ile my wchłaniamy terabajtów danych w zasadzie, wiesz, co tydzień, to to jest w porównaniu z tym, jak ludzie żyli, wiesz, ewolucyjnie mgnienie oka temu, czyli 300, 500 lat temu, to to jest po prostu jakiś absurdalny skok dla naszego miękkiego mózgu z mięska, który, wiesz, aż tak szybko nie ewoluujemy. W sensie, mamy fajne gadżety, ale nasz główny gadżet, który jest w głowie, jakby absolutnie nie nadąża za tym tempem. Więc zgadzam się z tobą. Ja wiem o tym na szczęście, bo wiele razy próbowałem w życiu zrobić wszystko i to się kończyło źle. I teraz już wiem, że jeśli mam np. bardzo trudne półtora miesiąca, to np. nie wiem, gdzieś tam uczę się produkować muzykę w tle i to idzie na kołek. Ja już to wiem. Ja się nie rozliczam z tego, że mając cholernie trudny miesiąc, półtora, taki naprawdę pełen, wiesz, mam jakąś premierę przed sobą w tle, jeszcze coś się… Staram się generalnie nie mieć, aż tak zawalonych kalendarzy. Czasem tak bywa w życiu, że coś się przesunie, coś innego się przesunie i nagle masz trzy projekty w miesiąc. Ja od razu wiem, natychmiast wiem, co wylatuje. I ja patrząc się na mój nietykany instrument muzyczny, z absolutnym spokojem i radością oglądam jakąś totalną kupę na Netflixie i to taką naprawdę mało ambitną. W sensie, ja oglądam trzeci raz ten serial kryminalny, w którym już wszystko znam na pamięć, ale ja teraz muszę poodreagowywać ten mięsień mojego mózgu, który cały dzień robił jakieś rzeczy, wymagające skupienia, kreatywności, decyzyjności, logiki, cokolwiek, korzystania z kompetencji, W przypadku mojej pracy zawsze w grupie innych ludzi. I ja nie mam wyrzutów sumienia. To mi zajęło ponad 10 lat, żeby nie mieć wyrzutów sumienia. Ale nie wszystko na raz w życiu można osiągnąć. I wydaje mi się, że to jest gdzieś ogromna przypadłość współczesności i też treści, które my gdzieś tam jemy współcześnie. Jak się popatrzy na taką zamerykanizowaną motywację i zamerykanizowane książki popularno-psychologiczne, one ci wszystkie powiedzą, że jesteś w stanie osiągnąć wszystko. I ja gdzieś tam im dłużej na to patrzę, tym bardziej mam ochotę powiedzieć „blefujesz” przy tym stole pokerowym.
- Wrócę troszkę do mechanizmów obronnych, bo właśnie, myślę, że tutaj wybrzmiewa głośno ten element tego, że może w którymś momencie to są naturalne mechanizmy obronne, a może w którymś momencie to są też mechanizmy obronne wynikające z historii naszego życia. Bo wyobrażam sobie, że np. czegoś podobnego do prokrastynacji mogą doświadczać osoby z traumą, w zamrożeniu, czy osoby z depresją, czy osoby z zaburzeniami lękowymi, bo ruminacja, czyli takie ciągłe mielenie, myślenie, o co muszę zrobić, będzie tak dużo zabierało tej poznawczej mocy, że naprawdę energetycznie, bo mózg naprawdę mocno zjada energię, te treści takie poznawcze, które mielimy, ja mogę nie mieć siły. Więc wiesz, zastanawiam się, do osób, które nas słuchają tutaj, mogą czuć pewne zagubienie, okej, gdzie prokrastynacja, gdzie mechanizmy obronne, czy jesteśmy jakoś w stanie to jakoś tutaj ludziom ustrukturyzować i powiedzieć, gdzie to jest ze sobą łączne, gdzie się różni od siebie.
- Ojej, ale rzuciłaś pytaniem trudnym. Ale to jest dobry trop.
- Ja nie znalazłam na to takiej odpowiedzi jasnej w badaniach. Wiem, że są takie korelaty neuronalne w prokrastynacji, a więc są np. dysfunkcje poznawcze w obrębie kory przedczołowej i w obrębie tej kory przy hipokampie. A więc te osoby, które prokrastynują-prokrastynują, mogą mieć np. problem z takim myśleniem epizodycznym, a więc myśleniem o wyobrażaniu sobie przyszłości. Takim też obrazowym. I kiedy to przeczytałam, pomyślałam sobie, wow, przecież są takie techniki, wyobraź sobie siebie i one mogą być super skuteczne. I to jest to, czego może brakować osobom z prokrastynacją, ale też ten koncept tej kory przedczołowej, a więc regulacja emocjonalna, która może być zaburzona u osób z prokrastynacją. I wiesz, z jednej strony w badaniach mówi się wręcz o rehabilitacji poznawczej osób, które prokrastynują, tak mocno, mocno prokrastynują, bo może to wynikać z tego, że po prostu ich mózg jest w taki sposób inaczej ukształtowany, czy uszkodzony wręcz. Nie chcę używać takiego sformułowania, żeby ktoś teraz nie poczuł, o okej, to już jest koniec. Ale są efektywne…
- Zostaje tylko lobotomia.
- Tak, są efektywne techniki, które mówią o tym, że możemy rehabilitować. I zastanawiam się, wiesz, kiedy my tu jesteśmy teraz i ktoś chce posłuchać o tym, jak ma nie prokrastynować. I słucha tego wszystkiego, a i tu element, i społeczeństwo, i te czasy, i prokrastynacja, i kwestie neurologiczne, znaczy neurobiologiczne. To wiesz, jak się w tym odnaleźć? Co powiedzieć ludziom, kiedy chcemy powiedzieć o prokrastynacji?
- Ojej.
- Trudno
- Mam pewien pomysł, jak zacząć taką próbę zebrania tego w jeden wątek. Ale jeszcze jedną rzecz dorzucę. Mianowicie ja mam takie w ogóle poczucie, że można się nabawić jeszcze gorszej prokrastynacji na własne życzenie. Bo ja, słuchaj, z domu wyniosłem takie podejście, że jak trzeba, to trzeba. I ja pamiętam, że byłem o wiele lepszym człowiekiem, jeśli chodzi o różne obowiązki, np. domowe, przez dobre dwadzieścia kilka lat, bo ja nie za bardzo zadawałem sobie pytanie, czy mi się chce. Po prostu trzeba, to trzeba. W sensie pralka piknie, idę i rozwieszam. Nie było toku motywacyjnego w mojej głowie. Taki trochę, wiesz, odruch Pawłowa – słyszę dźwięk pralki, idę rozłożyć suszarkę przed pokoją. A ja mam takie poczucie, że ja w okolicach trzydziestki się zdemontowałem. Miałem takie trudne parę lat, kiedy gdzieś dosyć mocno się zastanawiałem nad różnymi tam aspektami, bo elementem nie zadawania sobie pytań jest to, że nie zadajesz sobie pytań. I tam miałem dosyć dużo niezauważonych rzeczy związanych z moją osobą. I cieszę się ogółem z tego procesu, bo więcej zrozumiałem, coś tam, wiesz, wbiłem łom między jakieś dwa, dwie spróchniałe deski i coś tam odkryłem ciekawego w sobie. Ale mam poczucie, że ja się trochę zdemontowałem pod takim kątem zdyscyplinowania, bo miałem taki dosyć mocny epizod roczny-dwuletni, zastanawiania się, czy ja mam teraz ochotę na to. I słuchaj, magicznym trafem ja nigdy nie mam na nic ochoty, co nie jest, wiesz, granie w gry albo oglądaniem seriali. Ja mam takie poczucie, że może być, to zupełnie z boku zaczynam, ale miałem tą myśl jakiś czas temu na tle jednej swojej wypowiedzi, nie chciałem przerwać, a tak chcę tylko zarzucić. Mam poczucie, że nadmierna hedonistyczna próba dbania o jakość naszych dni i codzienności może na maxa wzmacniać prokrastynację. Jest taki odprysk psychologii, parapsychologii, żeby maksymalizować dobrostan, maksymalizować szczęście, takie głaskanko. Ja tego nie lubię, w sensie ja mam trochę kosę z tym, bo dla mnie to jest takie trochę infantylizowanie jednak dorosłości, żeby na pewno nie mieć dyskomfortu, żeby być w bezpieczeństwie itd. I to brzmi fajnie, jako weekend, świetny plan na sobotę, żeby nie mieć żadnego dyskomfortu, ale tak sobie myślę, że jako dorośli musimy umieć wytrzymywać monumentalne dyskomforty. Im człowiek dłużej żyje, im bardziej ludzie w twojej grupie wiekowej np. chorują, tym bardziej trzeba znosić te dyskomforty. I mam gdzieś takie poczucie, że gdzieś trochę mamy pokolenie dwa lub trzy, które gdzieś tam mocno próbuje zmiękczyć się w pewnych konkretnych grupach społecznych. Ja również padłem trochę tego gdzieś tam ofiarą, po czym z tego się dosyć mocno wybiłem. I to jest taka rzecz, która gdzieś mnie tam na maxa interesuje, że taka pogoń za takim hedonistycznym głaskankiem i bezpieczeństwem, w mojej opinii może strasznie zwiększyć prokrastynację, bo my do rzeczy, które gdzieś tam powinny być automatyczne, typu wiesz, ja naprawdę nie spalam zasobów, żeby umyć zęby rano i wieczorem. W sensie to jest ta rzecz, którą robię rano i wieczorem. Ja takich rzeczy, które po prostu robię, pamiętam, że miałem multum, a teraz mi dosłownie zostało kilka w życiu, a reszta gdzieś wpadła na tę taką giełdę, którą muszę przypłacać energią, paliwem, kosztami psychologicznymi, no nie, że tak – to zrzucę trochę energii, żeby rozwiesić to pranie. I taką mam, w sumie nawet wiesz, nie mam wniosku, no nie, ale tak chciałem to rzucić tutaj na stół…
- Ja mam.
- O, bardzo chętnie właśnie usłyszę twój komentarz do tego, rzucam tak to na stół w rozmowie między nami, że zauważyłem, że się trochę zdemontowałem przez taką nadmierną pogoń za tym, żeby teraz, wiesz, być w jakimś tam dobrostanie emocjonalnym. No tak, no to, że muszę zwlec tyłek i pójść, nie wiem, wyrzucić śmieci w ulewę, psuje mój dobrostan emocjonalny na 6 sekund, ale poprawia go w toku nieposiadania śmierdzącego worka ze śmieciami w przedpokoju, no nie?
- I zobacz, jak ciekawe, bo odpowiedzią na prokrastynację jest robienie rzeczy tu i teraz. Czyli kiedy mam zrobić? Zrobić ją jak najszybciej. Czyli ta odpowiedź, o której mówisz. Metoda 5 sekund, tak? Raz, dwa, trzy, cztery, pięć robię. Ludzie mówią, nie, nie, to jest niemożliwe. To niemożliwe, że to odpowiedź na prokrastynację, bo ja nadal prokrastynuję. ale niestety to jest też to mierzenie się z dyskomfortem. To, o czym mówisz, mam poczucie, jest też o elastyczności psychologicznej, bo elastyczność psychologiczna nie jest o tym, że ja trwam tylko w komforcie i tylko komfort sobie tworzę, ale o tym, że ja mogę być też w dyskomforcie i być nadal w zgodzie ze swoimi wartościami i angażować się w to co dla mnie ważne. A więc nie tylko unikanie, ani nie tylko bycie w dyskomforcie, bo jeżeli ja, bo przystaję, jestem tylko w jednym miejscu, gdzie mam być zawsze komfortowo i przyjemnie, to jestem w sztywności psychologicznej. I to znowuż wdraża mnie w takie ramy, nie, nie robię tego, to nie jest o mnie, to jest o innych, to są, prawda, nie wiem, ja tylko dbam o swój komfort, wszystko musi być zawsze przyjemne – to będzie mnie ciągnęło w stronę sztywności. Sztywność jest powiązana oczywiście z zaburzeniami też psychicznymi, wiemy o tym. Elastyczność mówi o tym, że mogę być tu i tu, mogę czasami zadbać o swój komfort, czyli czuję, że, tak jak mówiłeś, nie wiem, pracowałam intensywnie cały tydzień, zrobię sobie odpoczynek, zadbam o siebie. Ale też o tym, że myję zęby, że wstaję rano z łóżka i kiedy umówiłam się z pacjentami tak, na sesję, to jestem na tej sesji. Chociaż, nie wiem, wstawanie rano może nie jest tego dnia dla mnie tym, co chcę robić, to jednak to robię, bo jest tam dalej coś dla mnie bardzo ważnego. I myślę, że też ja nie jestem za tym, żeby patrzeć tu i teraz. Są też ciekawe badania dotyczące hedonizmu i prokrastynacji, tak jak mówisz, to gdzieś tam może się ze sobą łączyć. Ale też odnoszenie się do szerszych wartości, czyli dlaczego ja to robię? W sumie ciężko mi znaleźć wartości dotyczące, wczoraj się nad tym zastanawiałam, księgowości, czemu ja robię księgowość, czy jest w tym jakaś większa wartość.
- Nie chcesz iść do więzienia.
- Ale o tym pomyślałam, nie chcę dostać kary.
- Motywacja negatywna.
- Nie chcę dostać kary, nie chcę pójść do więzienia. No to jest dla mnie ważne. No i właśnie też zauważamy, że próby tłumienia emocji, czyli ok, zrobię to, próby nieczucia czegoś, są mniej efektywne niż próby przeformułowania na nowo zadania i jego wyniku.
- Oj tak. Tak samo w ogóle z samoregulacją emocjonalną. Jeśli ktoś nigdy w życiu nie przeżywał świadomie emocji, o Jezus, jak to boli, ale wypieranie emocji kosztuje tak horrendalnie dużo. W sensie, jeśli człowiek jest już dorosły i naprawdę ma bardzo długą historię wypierania emocji, to w pewnym momencie już prawie nie jest w stanie robić prawie nic w ciągu dnia, bo tak absolutnie przepala, choćby zjadł, wiesz, ja teraz oczywiście mówię kolokwialnie i żartuję i nie tak działa energia, ale jakby wiesz, zjadł 15 tysięcy kalorii, to przepali 15 tysięcy kalorii na… Nie, nie, nie mam tych emocji. Nie mam, wcale nie mam. Jakie emocje? Jak nie prokrastynować w takim setupie? W sensie, jeśli ja dosłownie mam mojego… Użyję analogii komputera, choć znowu mózg tak nie działa, ale jeśli mam, wiesz, 32 GB RAMu w komputerze i 31,99 jest zapchane, to każdy z nas kiedyś klikał dwa razy ikonkę na komputerze i ta klepsydra była przez dwie godziny, nie? W sensie, scrashowało system. I my też tak mamy, jeśli nasz umysł jest zapchany czymś na 99%, bo to nie jest tak, że ja teraz tylko i wyłącznie siedzę tu i rozmawiam z tobą. Staram się ze wszystkich sił, żeby maksymalny procent mnie był teraz tu z tobą, ale wiadomo, że z tyłu moja głowa robi x różnych rzeczy, już pomijam to, że utrzymuje mnie przy życiu i wiesz, mój kręgosłup w pionie i płuca, żeby coś tam robiły. Mózg to jest zajęty kolega jednak.
- Oczywiście.
- Ale wiesz, jeśli człowiek funkcjonuje i ma zapchane 99% mózgu na właśnie wypieranie emocji, niezwracanie, wypieranie tam jeszcze czegoś, ja tutaj wrócę do tych moich ulubionych koników, czyli właśnie umiejscowienia kontroli i tego poczucia sprawstwa. Jeśli człowiek nie czuje, że może zmienić swoją sytuację, to musi sobie opowiedzieć jakąś bajkę, która ochroni jego tożsamość. No więc sobie zaczyna opowiadać jakąś bajkę, że a, ja tu i tak nic nie wskóram teraz w tej pracy, no nie? No i to znowu wzmaga prokrastynację.
- I tak się nie uda, po co?
- Jest takie powiedzonko, które gdzieś tam bardzo lubię, że nie ma większej siły w kosmosie. W sensie serio, grawitacja to pikuś przy tym, ile człowiek zrobi, żeby obronić swoją tożsamość. Nie ma większej siły w kosmosie, niż człowiek broniący gdzieś tam swojej tożsamości, swojej samooceny, swojego poczucia się. I no musimy opowiadać sobie bajki, które nas chronią.
- No też mechanizmy obrony są bardzo silne, są też po coś.
- Tak. Wiesz, to wymaga niesamowicie dojrzałego mózgu, człowieka, wielkiej, tytanicznej wykonanej pracy i według teorii profesora Dąbrowskiego i tak to będzie tylko dostępne dla relatywnie niewielkiego procenta społecznego, żeby tak w pełni rozumieć, a no tak, jestem w pracy, której nie lubię, czuję się poniżany, ale znoszę to, bo to i to, a także to, a także to. No większość ludzi nie jest w stanie, wiesz, żyć w oparciu o taką historię, którą sobie opowiada w głowie. No i musi mieć jakąś inną historię, no nie? I np. ta historia brzmi, a bo teraz tak, musi tak być. Jakieś takie, wiesz, zewnętrzne umiejscowienie kontroli, no nie? Czynnik zewnętrzny – no musi tak być. No i okej, jeśli tak musi być, to właśnie w tym momencie historyjka, którą sobie opowiadam, nie ma głównego bohatera, tylko ja jestem taką bilą, która się turla po stole bilardowym i różne, wiesz, kijki mnie szturchają w tę i w tamtą. I jak być wtedy sprawczym? A jak nie jesteś sprawcza, to jak nie prokrastynować?
- Okej, to jesteśmy teraz w okolicach nowego roku i mam cel.
- O nie.
- Mam cel. Chcę, nie wiem, wdrożyć x, nie wiem, ćwiczeń w ciągu tygodnia. Czyli chcę zacząć ćwiczyć. I właśnie, i co mogę zrobić, żeby z tego nie wypaść? Bo ludzie budują sobie cele. To jest taki moment teraz w roku, kiedy wszystko jest, znowuż wracamy do tej metafory szkoły, wszystko jest o celach, wszystko jest o motywacji, ale za chwilę marketing się zmieni i pójdziemy w stronę, nie wiem, wielkanocnego zajączka i wszystko będzie o czymś innym, czy nie wiem, o walentynkach, przepraszam bardzo.
- O, jeszcze walentynki, faktycznie.
- Zapomniałam, tak. I znowuż ta atmosfera się zmieni, to jak nie wypaść? Jak z twojego punktu widzenia budować właśnie to poczucie sprawstwa, regulacji własnych emocji, wysoką sprawczość? Mam ten cel. Od czego mogę zacząć?
- Ej, mogę być taki trochę naiwnie poetycki? Ja bym zaczął od próby nieuciekania od tego kim się jest. I użyję anegdotki. Ja mam takiego kumpla, strasznie lubię jego historię, bo ona mi coś powiedziała na mój temat, który bardzo chciałby lubić teatr. On nie lubi teatru. Ale bardzo chciałby lubić chodzić do teatru. W sensie ładnie się ubrać, wiesz, i z żoną pójść na taki super wieczór i w ogóle jeszcze ładna restauracja i bić brawo w białych rękawiczkach, mieć taką lornetkę śmieszną i w ogóle. Rajcuje go to, bo lubi kulturę i lubi czytać jakieś takie mądrzejsze, powiedzmy, rzeczy, ale no, śpi z nudów w teatrze. W sensie chciałby lubić, ale nie lubi. I do mnie dotarło, że ja chciałbym lubić bieganie, ale nie lubię. I może jest taki moment w życiu, że pora się pogodzić z tym, że np. bieganie nie jest dla mnie, ale np. wracam teraz po sporej kontuzji do formy i np. ćwiczenia siłowe są dla mnie. Albo basen jest dla mnie, albo coś, co mi sprawia radość. Albo wiesz co? Cholernie długi spacer jest dla mnie, który absolutnie nie daje zdrowotnie tego, co… Może inaczej, nie daje pod kątem spalania kalorycznego tego co bieganie, ale jeśli człowiek pójdzie na dwugodzinny spacer, to jest w stanie coś podziałać, no nie? I tak dalej, itd. I myślę sobie, też w kontekście, wrócę do tego twojego podziału prokrastynacji, który zacytowałaś, krokiem numer jeden dla mnie by była próba nieuciekania od tego, dlaczego mi nie wychodzi trenowanie. Znam sporo ludzi, którzy po prostu odkryli, że mają to gdzieś. I może to jest złe, w sensie człowiek powinien być zdrowy, tak strzelam, jako jakiś taki ogólny, wiesz, cel moralny, że fajnie np. być zdrowszym niż nie. Ale jeśli dla kogoś to nie ma żadnej wartości, to ta praca nie powinna się zacząć od pójścia na siłownię. Ta praca powinna się zacząć od zastanowienia się, dlaczego ja nie szanuję swojego ciała, czemu ja się tym nie przejmuję, czemu ja się sobą nie przejmuję, dlaczego ja sam dla siebie nie jestem ważny, nie jestem ważna. I tam jest jakaś praca do wykonania. I sądzę, że osoba, która wykona taką pracę, nagle magicznie odkryje, że w sumie to ma ochotę gdzieś tam, wiesz, w celach zdrowotnych, nieważne, jakich by celi ktoś nie miał, po prostu być silniejszym trochę, jakby. Jest masa pozytywnego wpływu siły mięśniowej na ogólne życie człowieka, jakość życia i zdrowia. Więc ja bym zaczął od tego, ja bym się zastanowił, dlaczego, bo większość z nas, szczególnie jak jesteśmy, już nie mamy 20, 25, 30 lat, nagle odkrywamy, że dużo naszych celi jest co roku takich samych. I wtedy się włącza, o, wtedy to można wjechać w wyuczoną bezradność. Ja już 10 razy wiesz, nie zrobiłem formy, ja już 10 razy nie napisałem książki w tym roku, ja już 10 razy nie zmieniłem pracy w tym roku, ja już 10 razy się nie nauczyłem hiszpańskiego. No i się zaczyna jazda. Weź, wmów sobie, że w tym roku ci się uda hiszpański.
- I to buduje coraz mocniejsze poczucie, tak jak powiedziałeś, bo to behawioralnie będzie wzmacniało to poczucie braku sprawstwa. Przepraszam, musiałam tutaj wejść, ale to jest bardzo ważne. Chciałam, żeby to wybrzmiało bardzo dokładnie tutaj.
- Oj, wcinaj się, uwielbiam twoje wcinki. Ale to, co chciałem powiedzieć, to to, że jeśli my nie zrozumiemy, czemu nam nie wyszło, a na bank się wydarzy to samo, to ja ci już, teraz mogę, jakby jestem w stanie się z tobą założyć, słuchaczko, słuchaczu, o świeżo wyprasowane 10 złotych, że w tym roku też ci się nie uda, jeśli nie masz np. świadomości, z jakich powodów to nie wyszło, z jakich powodów prokrastynujesz.
- Ewaluacja.
- Tak. Wiesz, ja bardzo lubię, ludzie się cieszą, jak uczą się przeżywać emocje, że o, ja chyba czuję gniew. No dobra, fantastyczny pierwszy krok z 40, przyjacielu. A teraz co to jest za gniew? Czy to jest furia, to jest frustracja, to jest rozżalenie, które jest dwiema emocjami naraz itd. No bo inaczej jakby musisz przeżywać rozżalenie, inaczej musisz przeżywać frustrację, inaczej musisz przeżywać irytację, inaczej musisz podejść do swojej sytuacji w oparciu, te emocje ci mówią inne rzeczy. I podobnie jest tutaj, jeśli ja np. prokrastynuję, bo sądzę, że moja praca jest głupia, to czemu ja ją robię? A wtedy prokrastynuję, bo eskapistycznie, bo nie chcę się jakby zorientować, że ja już nie lubię mojej odnogi kariery, itd. Sorry, te odpowiedzi mogą być niewygodne.
- Jasne, ale też w takich momentach może, bo mam takie oczywiście też różne sytuacje w gabinecie, gdzie pacjenci, nie mówię tutaj o konkretnych przykładach, tylko to są wymyślone przykłady, no bo tutaj etyka, ale gdzie pacjenci zauważają, że okej, ta praca mi nie leży, dlaczego ja nie chcę chodzić do tej pracy, tak, to mi się nie podoba, prokrastynuję, ale jeżeli mam wybrać, zmienić pracę, czy zostać w niej, bo tam jest np. nie wiem, bezpieczeństwo, to okazuje się, że znajduję swoje właśnie to dlaczego, dlaczego to jest dla mnie ważne być w tej pracy, chociaż może jest trudna, i ludzie na nowo mogą, poprzez odnalezienie wartości, zaangażować się w to, tylko tak prawdziwie. Czyli myślę, że chciałabym, żeby to bardzo tutaj wybrzmiało, to zajrzenie trochę pod spód tej funkcji, bo to jest jakieś zachowanie na zewnątrz, ja odkładam, ale ono, ja wiem, że ono brzmi irracjonalnie, ale pod spodem na pewno jest funkcja, czyli to, gdyby to nie miało racji bytu, to by się nie powtarzało w przyrodzie, bo nic co nie ma racji bytu w przyrodzie się nie powtarza, więc ja muszę mieć z tego jakieś korzyści. I to też jest ważny element, jakie ja mam korzyści z tego. Czyli zobacz, powiedzieliśmy o identyfikacji problemu, czyli dlaczego ja to robię, kiedy to robię, w jakich momentach, co może leżeć pod spodem, czyli bycie trochę takim w prawdzie ze sobą, co może być bardzo trudne, ale w sumie, co tutaj się dzieje, na co ja naprawdę reaguję, a gdyby to nie było o prokrastynacji, to o czym by było, gdyby to nie było o tym, to co byłoby pod spodem, ale też co mi to daje. Bo to ma szereg argumentów za. Nie wiem, więcej czasu na odpoczynek, odkładanie, co znowuż, to może być dobre, ale w pewnych momentach no to może nie być też to czego ja chcę w tym momencie, kiedy chcę się rozwijać, czy wdrażać swój własny biznes.
- Ja bym dodał tylko jedną rzecz, tak sobie myślę, że to może być trudny moment, jeśli ktoś nie miał z tym wcześniej doświadczeń, że korzyść, to nie musi być obiektywnie sensowna korzyść.
- Tak. Nie taka psychologicznie wygłaskana.
- W sensie wyjaranie paczki szlugów na hejnał, po stresującej sytuacji, nie brzmi jak najlepszy pomysł na świecie, ale daje tam i wtedy, przez moment, jak na to się mówi, nieadaptacyjne metody radzenia sobie z dyskomfortem lub stresem, i jest to maladaptywny coping, który wtedy jest z jakiegoś powodu realizujący jakąś funkcję i my, w sensie to jest ważne, żeby… ja lubię stoicyzm i musimy uważać, żebym ja nie wjechał w stoicyzm, bo ja nie mam guzika, który go wyłącza, ale generalnie dla mnie bardzo ważne jest widzenie świata jakim jest i to jest też taki, ja nawet nie wiem, czy nie krok zero. Wydaje mi się, że udało ci się mnie obiec i tam wbić flagę trochę przed moim starterem. Wydaje mi się, że krokiem zero będzie takie pogodzenie się z sobą, kurde ja mam ochotę coś zrozumieć, ja mam ochotę dość tego poczucia styczniowego, znaczy w styczniu jest fajnie, ale ja nie chcę znowu mieć lutego, kiedy się zorientuję w lutym, że to znowu mi nie wyszło. I pierwszym krokiem do tego, krokiem zerowym byłoby, żeby się pogodzić i ja na to popatrzę takie jakie jest i mogę nie lubić tego co tam znajdę, ale to nadal ja. Ja czasami miałem taką przeszłość, że pracowałem więcej medialnie i sporo ludzi reaguje niesamowicie śmiesznie, jak pierwszy raz usłyszy swój nagrany, przetworzony cyfrowo głos. I trzeba do tego przywyknąć. Z czasem to się w ogóle zlewa. Ja teraz jak montuję swoje podcasty od lat, to co ja teraz słyszę, jakby w swojej głowie, to jest to samo co słyszę z głośników, bo mi się wyrównało poznawczo, odbiór mojego głosu, ale zawsze, kiedy ludzie mają jakiś takie „ojej, ja tak brzmię?”, to co mnie najbardziej zastanawia, to przecież ty tak brzmisz dla wszystkich innych. Osoba, która się słyszy nagrana pierwszy raz i reaguje jakimś szokiem na to, okej, szok jest zrozumiały, ale jeśli taka osoba długofalowo będzie miała, nie wiem, jakąś taką niechęć do swojego głosu, jest to trochę infantylne i nierealne, bo wszyscy inni cię tak słyszą. Co za różnica do pewnego stopnia. Ja mam taką właśnie rozkminę dotyczącą analizowania swojego życia, powodów prokrastynacji, jakiś tam niepowodzeń na różnych tłach. Ludzie się często boją dowiedzieć o sobie czegoś. I o, ale uciekają. Ale to, że się dowiedzą, de facto niewiele zmieni, bo jeśli się dowiedzą czegoś prawdziwego, to to już jest teraz prawda. Nie wiem, czy to ma sens taki dla osób słuchających co ja mówię, ale jeśli ja np. jestem, załóżmy, że jestem ciężko uzależniony od gier wideo, to to, czy ja to wiem czy nie wiem, nie zmienia faktu, że jestem ciężko uzależniony od gier wideo. Moja świadomość nie zmienia obiektywnego faktu. I dla mnie, prywatnie, jest absurdalnie groźne, mieć coś w takiej ślepej plamce, w takim ślepym kącie lusterka. Jak jedziesz samochodem, nie ma nic groźniejszego, poza nagłym wtrąceniem się na jezdnię czegoś, niż auto, którego nie widzisz w lusterku. Bo jest w tym takim twoim martwym, ślepym punkcie lusterka. To jest moment absolutnie, który we mnie wywołuje najwięcej zimnej, takiego wiesz, zimnego potu, aż ze zdenerwowania, bo ja jeżdżę bardzo czujnie i staram się widzieć, czy mi się, wiesz, nie właduje na jezdnię pieszy, skuter, cokolwiek, ale widzisz, polegam na swoich oczach, a ten taki ślepy punkt lusterka samochodowego sprawia, że mój główny zmysł, którego ja używam w jeździe samochodowej, jest do wyrzucenia. Bo tam się coś schowało. Ja czasami jadę, patrzę, lewe lusterko pusto, prawe lusterko pusto i nagle mi wyjeżdża samochód. I to jest moment, kiedy ja mam absolutnie zawsze od kilkunastu lat natychmiastową gęsią skórkę z nerwów.
- Tak, takie – co by było, gdybym skręciła?
- Dokładnie tak. Nie planowałem skręcić, ale tak działa ludzki mózg. Mój Boże, a gdybym chciał zrobić nagły manewr po nic? No i oczywiście się denerwuję. I ja mam takie podejście do tego typu rzeczy w życiu. Załóżmy, że jestem uzależniony od gier wideo. Jezus Maria, jak ja się boję o tym nie wiedzieć. O Chrystę, jakie to jest dla mnie straszne nie wiedzieć, że ja mam coś takiego. Moim ogromnym, od wielu lat, od kilkunastu lat, gigantycznym ruchem w życiu jest to, że ja naprawdę chcę mieć wysoką samoświadomość. Np. moi przyjaciele i bliscy ludzie i rodzina wiedzą, że absolutnie można mi zwracać uwagę i mnie krytykować, bo dla mnie to jest jak Boże Narodzenie.
- Mega ważne, niech to wybrzmi.
- Ja dostaję input, wiesz, którego ja nie widzę.
- Feedback.
- Ja dostaję feedback, tak, słowo mi uciekło, dziękuję.
- Informacja zwrotna.
- Tak, dostaję informację zwrotną na temat czegoś, o czym być może wiem, a oczywiście być może ta osoba coś tam sobie na mnie projektuje, wiadomo, życie bywa różne, ale staram się zawsze słuchać, czemu ta osoba to akurat widzi we mnie, bo tam jest jakieś ziarno w tym, nie? Ja w to wkładam duży wysiłek, bo ja o wiele bardziej wolę teraz dostać ochrzan od, nie wiem, przyjaciela, wiesz, członka rodziny, że ej Andrzej, strasznie mnie do dupy traktujesz od dwóch tygodni. Jezus, jak ja chcę dostać ten feedback i natychmiast spróbować, wiesz, jakoś inaczej z tą osobą donegocjować relacje, niż się kiedyś dowiedzieć, że robiłem to przez dwa lata, tylko nie wiedziałem.
- Jak to jest niepopularna opinia teraz i jak bardzo bym chciała, żeby ona wybrzmiała, bo to jest coś, co ja próbuję mówić w kwestii granic. W kwestii w ogóle kontaktów społecznych, że wiesz, jest ta tendencja – to nie o mnie, to mnie nie dotyczy.
- Ja tu zaraz dostanę wylewu przy tobie, to są rzeczy, które mnie tak denerwują. Ja nie pracuję jeden na jeden z pacjentami, z klientami i chyba dobrze, bo ja mam raczej takie gniewne nastawienie na niesprawiedliwości tego świata i moje jakby procesy powstawania książek albo odcinków podcastów są takie, że jakby moi bliscy wiedzą, że ja chodzę i się wściekam na jakąś rzecz przez tydzień, a potem o tym coś zrobię, ale nie wiem, czy ja byłbym w stanie tak w pełni etycznie rozmawiać z ludźmi, którzy by np. wiesz…
- Ale może czasami to też nie jest o mnie. Ja to rozumiem, że to czasami też może nie być o mnie, że nie wiem, czyjeś przemocowe zachowanie, tak, nie jest o mnie, że mogę stawiać granice, że mogę stawiać mury i nie pozwalać ludziom gdzieś tam wbić, tak, do mojego życia, do gdzieś tam mojego środka, ale nadal to o czym mówisz jest często, mam takie poczucie, obecnie pomijane. A więc wracamy do tego kontekstu prokrastynacji, gdzie ja patrzę na siebie prawdziwie, co ja robię, czy jestem w tym miejscu, w którym chcę być. To są takie pytania też pomocnicze, ale my nie znajdziemy tutaj takich idealnych pytań, bo ktoś powie „jak mam to zrobić? Powiedz mi, jak ja mam to poczuć?”. Wiesz co, może jeszcze jedną rzecz dodam na koniec. Ja uwielbiam moją prokrastynację, bo ja mam ogromną tendencję do inercji i ja za łatwo mówię tak na różne projekty, wszystko na świecie mnie ciekawi, ja się ciekawię poniżej sekundy i potem się angażuję w jakieś rzeczy. Ja potem te rzeczy muszę robić i ja jak już je robię, to je robię z reguły za długo, bo ja lubię robić i ja kocham moją prokrastynację, bo ona jest dla mnie taką żółtą lampką w samochodzie – sprawdź silnik. Jak ja bardzo, bo jak, jeśli ja coś lubię, to ja nie prokrastynuję. Jakby nikt prawie jeszcze chyba nie prokrastynował, żeby pooglądać TikToka. Chyba że, cholera, może, żeby się…
- Chyba że muszę zrobić księgowość i tak…
- Nie, nie, że masz ochotę, masz ochotę poglądać TikToka i tak – a nie, to najpierw pozmywam naczynia. Wiesz, jakby no słuchaj, w tę stronę jakoś dziwnie… W tę stronę dopaminka jakoś się nie blokuje, nie?
- To jest genialne.
- Niesamowite. Ja odkrywam, że jeśli ja tak naprawdę czuję, że strzelam głową w mur i absolutnie nie potrafię się do czegoś przygotować, ja to uwielbiam. To jest dla mnie feedback. Mój własny dla mnie – ej, stary, czemu robisz coś czego nie lubisz? Tak, wiesz, powiedział Andrzej w swojej głowie do siebie, czego nie powinien mówić publicznie, że czasem mówi. Ale dude, jakby masz jakąś tam, wiesz, masz jakąś kontrolę w życiu, nie jakąś drastyczną, no ale nad czymś ją mam, no nie? Dlaczego mam coś co codziennie sprawia, że ja po prostu mam ochotę, wiesz, uciekać w gry, podjadać, cokolwiek, no nie? Wstaw tam 40 innych rzeczy. Dlaczego – a, w przyszłym tygodniu się tym zajmę. Czemu? I uwielbiam to, więc kolejną rzeczą, którą można zrobić jest… Ja bardzo lubię i gdzieś tam zbudowałem w sobie ten kompas na szczęście, jeśli chcemy zobaczyć siebie takimi jakimi jesteśmy, to trzeba rozumieć czemu, po to rzuciłem tę taką właśnie anegdotkę o tym ślepym punkcie w lusterku. Ojej, jak jest przerażające nie wiedzieć. Ja wiem, że jest przerażające się dowiedzieć, ale z mojej perspektywy jest o wiele bardziej lajtowe niż, wiesz, dowiedzieć się za 10 lat, że się coś cały czas robiło. To jest jedna rzecz. Łatwiej też naprawić, jeśli to jest jakaś zła rzecz. Na pewno łatwiej naprawić rok czegoś, niż 10 lat czegoś. A drugi element jest taki, ja bardzo lubię, jeśli ktoś właśnie nie wie, gdzie zacząć, bo przez mój podcast i książki gdzieś tam dosyć dużo ludzi do mnie pisze właśnie – a w jaki sposób, jaki jest pierwszy krok? Idź w te strony, o których nie lubisz myśleć. My mamy takie… Taka gra w ciepło-zimno ze swoim mózgiem. Ja np. strasznie lubię myśleć o tym, co bym sobie kupił albo gdzie bym pojechał. O Jezu, no słuchaj, zero w ogóle problemu, no nie?
- Eskapizm.
- No i to jaki. Ale kiedy mam takie rzeczy w życiu, gdzieś tam związane z tematami, które ja przepracowuję, gdzieś tam, wiesz, z moją przeszłością, jakimiś historiami, które może były mniej śmieszne i ja się na tym nadal łapię i wyszukuję tych rzeczy. Mam taki Google Alert postawiony w głowie, mam taką wyszukiwarkę postawioną w głowie, że się ja ogromnie prokrastynuję. U, super. Czemu? Ja nie chcę mieć życia, w którym ja muszę prokrastynować. W sensie, rozwiążmy to. Ja bardzo, bardzo chcę mieć dzień bez prokrastynacji i ja głęboko wierzę, że do pewnego stopnia da się iść w ich stronę. Nie mówię, żeby je osiągnąć, ale iść w ich stronę. I to jest jedna rzecz, a druga rzecz jest taka, że jeśli ja np. nie wiem, czemu ja prokrastynuję. To ja natychmiast zaczynam się zastanawiać, pomyślenie o czym teraz najbardziej by mnie denerwowało.
- I dlaczego, z czym się trudno skonfrontować? Co byłoby najtrudniejsze, gdybym teraz się dowiedziała, czemu prokrastynuję?
- Tak. Albo np. co by mnie najbardziej wkurzyło, gdyby mój przyjaciel teraz by mi powiedział, że jest powodem mojej prokrastynacji. Gdyby mój ziomek mi teraz powiedział, ej, a czy to dlatego, że wstaw X? I ja bym się zdetonował. O! O, to ciekawa reakcja, Andrzeju.
- Gdybym nie mogła prokrastynować, to co najtrudniejszego by się zdarzyło? Albo co najgorszego? Jak to co najgorszego? Nic! No przecież bym się wzięła za działania.
- Ok, a w prawdziwym świecie?
- Ale co w tym byłoby najtrudniejszego, najbardziej zagrażającego? A, ok, że musiałabym się zaangażować w działania i musiałabym np., nie wiem, jeżeli mam pod spodem poczucie…
- Skrytykować współpracownika.
- Jestem niewartościowa, to lęk przed procesem, albo lęk przed wynikiem, bo to są dwie różne rzeczy, będą tak działały, że ja będę na zewnątrz tak machała, nie mogę, bo prokrastynuję. I oczywiście mamy też tak, mówię, wrócę do tego, korelaty biologiczne, neurobiologiczne, że są też takie koncepcje mówiące o tym, że ok, warto po prostu rehabilitować mózg, warto codziennie ćwiczyć małymi gdzieś tam ćwiczeniami, rozpisywaniem sobie dnia, czyli takie stricte ćwiczenia poznawcze, ćwiczenie swojego mózgu. Nie, ale neuroplastyka jest w ogóle ogromna, naprawdę można wpłynąć w potężny sposób.
- Tak i też niestety, ale te wszystkie działania, które robimy przy prokrastynacji, one się wzmacniają behawioralnie i niestety też te połączenia w mózgu są silniejsze. Więc jeżeli ja odwlekam i w momencie, kiedy już mam termin, poradzę sobie, uff, udało mi się, odwlekałam i sobie poradziłam, to to będzie mocne wzmocnienie niestety i będzie wzmacniało ten schemat. A więc wracając sobie troszeczkę, bo mam poczucie, że dużo tutaj tipów różnych teraz padło i różnych możliwości pracy z tym, chciałabym to jakoś zebrać, bo mówiłeś też o tym, jak budować sprawstwo, ale to wszystko, mam poczucie, że wszystko, o czym tutaj mówimy teraz, dotyczy właśnie tego, jak regulować swoje emocje, jak budować swoje poczucie sprawstwa i to nie są oddzielne rzeczy, tylko jeżeli ja usiądę z kartką i rozpiszę sobie, z czego wynika moja prokrastynacja, to ja będę tak tę umiejętność globalizować na wszystkie te aspekty. Więc identyfikacja, o czym jeszcze dzisiaj mówiliśmy? Zidentyfikuj swoją prokrastynację, z czego ona wynika, co możesz z niej dobrego mieć, czyli co ją wzmacnia. Teraz taka chwila, o czym my mówiliśmy?
- Nie, o czym mówiliśmy, to chyba nawet jestem w stanie jakoś przytoczyć, ale moja głowa już zaczyna próbować stworzyć takie parasolkowe, systemowe, wiesz, giga rozwiązanie, które oczywiście będzie absolutnie nieaplikowalne dla nikogo, bo to będzie taka porada w stylu – zastanów się nad sobą. Dwójka psychologów i mikrofon.
- To zależy.
- To zależy.
- Ale no, identyfikowanie, tak?
- Tak, przed czym? Takie trochę zorientowanie się, gdzie jestem na jakiejś takiej mapce swojego życia. W sensie ja mam wrażenie też takie podświadome, że większość ludzi trochę wie przed czym ucieka, po prostu nie lubi o tym myśleć, to jest dosyć sensowna reakcja, wiadomo, że się nie lubi myśleć o rzeczach, przed którymi się ucieka, ale to jeśli ktoś zaczyna krok wcześniej, to się po prostu na moment zatrzymać i się zastanowić, gdzie się jest w różnych miejscach w swoim życiu, gdzie się prokrastynuje. Po pierwsze, ja bym odwrócił w swojej głowie tę zależność, że prokrastynacja… Ja bym sobie pomyślał, że jest czymś dobrym. To jest mój wewnętrzny system mówiący mi, mój wewnętrzny system feedbackowy, mówiący mi, że coś nie gra. Bo nie gra.
- Jasne i to jest też coś, co robimy w psychoterapii, gdzie to pozytywne przeformułowanie, co o mnie mówi ten lęk, o jakich moich wartościach, więc to też jest w drugą stronę, tak? Może to posłużyć jako taki barometr, tak jak mówiłeś tutaj, taka informacja zwrotna.
- Pierwsza rzecz – absolutnie polubić prokrastynację, odwrócić naszą soczewkę na nią. W sensie zastanowić się, po co ja ją mam.
- Tak. I to będzie od razu to przeformułowanie, które mówiliśmy, że jeżeli ja unikam to, to będzie ono gdzieś tam negatywnie wpływało. Jeżeli tylko unikam. A jeżeli ja przeformułuję sobie to co robię i swój cel, wyobrażam sobie swój cel, jako coś już osiągniętego, mogę sobie wyobrażać to jako realne, nie wiem, w medytacji na przykład, gdzie będę, co osiągnę, jak to będzie wyglądało, kiedy już zrealizuję ten cel. Ale też szukanie takich jasnych rozwiązań. Problem – rozwiązanie. Problem – rozwiązanie. W modelach pracy z prokrastynacją, mamy tutaj taką cudowną tabelę, gdzie są różne rozwiązania.
- Właśnie faktycznie patrzę na bardzo obszerną tabelę.
- I to zrobili naukowcy, uważając, że to jest super efektywne. Czyli mam problem, mam różne sugestie tego, jak mogę to rozwiązać i realne możliwości tego wdrożenia. Czyli mam problem i oczywiście one, to nie jest tak, że to są najlepsze rozwiązania, ale mogę znaleźć swoje własne, czyli mam trudność z realizowaniem, nie wiem, księgowości, powiedzmy. Co mogę zrobić? Trzy rozwiązania. Ja każde z nich będę realizować.
- Znaczy, w ogóle nawykowe szukanie rozwiązań, gdzieś tam przekłada prokrastynację na zupełnie inny poziom, bo jeśli nawet czegoś nie lubisz, to wymyśl, nie wiem, właśnie kto to za ciebie zrobi. W sensie, to może komuś zapłać, żeby ci z tym pomógł, np. jak ja z księgowością. I bardzo serdecznie pozdrawiam moją panią księgową, bez której moja firma by się zawaliła.
- Też to robię. Ale i tak tego nienawidzę, ale wiem, o co chodzi.
- Krok pierwszy, zorientuj się, gdzie jesteś. Krok drugi, odwróć to swoje postrzeganie prokrastynacji jako papierka lakmusowego, tego barometru, jak powiedziałaś, Licznika Geigera naszych wewnętrznych tematów. I po trzecie, po prostu rozpisz to jako jakieś tam procesy. W sensie, to powiedziała jakaś amerykańska bizneswoman. Absolutnie nie pojmę teraz nazwiska, ale ona… To jest chyba tytuł jej książki, że „Everything is figureoutable”. Wszystko jest jakby rozkminialne.
- Rozwiązywalne.
- Rozwiązywalne. I to jest bardzo dobre podejście do życia, które gdzieś tam mam gdzieś w sobie, żeby tym rzeczom po prostu zadawać pytania „i co z tym zrobisz?”.
- Okej. I pozwólmy, żeby to osiadło. Pozwólmy, żeby to osiadło. Mam poczucie, że ta rozmowa jest wypełniona tymi praktycznymi rzeczami. Na pewno trzeba sobie troszeczkę wyciągnąć z tej rozmowy, ale myślę, że taką kontynuacją będą też twoje podcasty, twoje treści, twój e-book, który wychodzi niedługo. Jeżeli kogoś interesuje ten temat, to tam też odsyłam, ale też na twoje wszystkie social media, żeby dokończyć. Wiem, że możemy mieć takie poczucie, okej, chcę więcej, chcę więcej.
- Ja mam w głowie trzy rzeczy, które tak bardzo chcę powiedzieć, ale ten podcast już trochę ma.
- Nie pytaj, ile ja jeszcze mam. Przeczytałam zbyt dużo badań ze swoim hiper fokusem. Jest dużo rzeczy, których tutaj nie przywołałam, ale może to jest przestrzeń do tego, żeby ponownie się spotkać i zrobić prokrastynacja 2 na temat tego, co jeszcze możemy robić, ale myślę, że przesłuchanie tego podcastu i wdrożenie tych rzeczy, może być naprawdę ogromnie zmieniające to jak funkcjonujemy.
- Tak. Ja mam jeszcze takie dwie mikro porady. Na koniec, jeśli ktoś w ogóle nie wie, gdzie zacząć. Mój Boże, wyśpijmy się. Ej, bo to jest powaga. Bo to jest w ogóle rzecz, bardzo dużo ludzi, którzy chcą zmienić swoje życie albo sięgnąć po coś, nie mam na to danych, ale wydaje mi się, że jest ogromne nałożenie na siebie zbiorów społecznych, ludzi, którzy chcą coś więcej zrobić i ludzi, którzy trochę budzą się wcześniej lub zawalają noce. I po prostu dbajmy o to, żeby nasze ciało również nie było wrakiem, bo mózg mniej więcej ma podobny stan zdrowotny, jak reszta ciała. Więc jeśli my jesteśmy trupem na dwóch energetykach, który spał cztery i pół godziny i zjedliśmy batonik, to dokładnie takie mamy dzisiaj narzędzia do dyspozycji. I może jak ktoś ma 21 lat i jest nieśmiertelny, jak wszyscy 21-latkowie…
- Kiedy to było?
- Kiedy to było? To gratuluję, zazdroszczę. Może wtedy przez chwilę da się tak żyć, ale gorąco odradzam, ale później już na pewno nie. I to jest jedna rzecz. A druga również, pod kątem fizycznym odpocznijmy, to jest pierwsza, a druga pod kątem psychicznym odpocznijmy. Jeśli mamy chorą potrzebę, myśmy już żartowali tuż przed włączeniem jak tutaj powiedział nasz cudowny pan realizator, zanim taśmy były w zapisie, to tuż przed zapisem, żeśmy żartowali z tego, żeby tylko nie powiedzieć w tym podcaście, że czasami warto jest poprokrastynować, ale mam ochotę to powiedzieć, że jeśli my naprawdę już czujemy, że szorujemy po jakiejś tarce, już wszystko jest nie tak, no to może poprokrastynujmy. W sensie to naprawdę wiesz, zróbmy sobie całą wolną sobotę, wymówmy wszystkie inne plany, bądźmy jak takie totalne parówki na kanapie, które mało robią i pod koniec takiego dnia się zastanówmy, co tam u nas.
- I naładujmy baterie w Simsach.
- Tak, naładujmy baterie, bo jeśli my spróbujemy strasznie niewyspani i hiper przepracowani, usiąść z tą kartką papieru i długopisem i porobić te ćwiczenia, o których myśmy teraz pogadali, ja się boję, że tam nie za wiele może wyjść. I takim w ogóle krokiem minus jeden przed krokiem zerowym – wyspać się, wypić szklankę wody i niech to będzie po jakimś odpoczynku, po jakiejś beztrosce, po jakiejś zabawie. Że nam się przez chwilę nie chce zaciskać zębów z niechęci do robienia czegokolwiek. Ja się bardzo boję, jak dużo ludzi tkwi w takim stanie awaryjnym. Że dosłownie żyje z zaciśniętymi zębami i żyje w nierozpłakiwaniu się.
- Na współczulnym albo jeszcze grzbietowym.
- To jest… Ja się bardzo boję. Ja nie mam na to danych, ale tak coś mi intuicja podpowiada, że byłyby smutne, niestety. I jeśli należycie słuchaczki i słuchacze do ludzi, których niestety spotyka taka sytuacja, najpierw chociaż trochę zabawy. Trochę nagrody przed. I to nie jest generalnie dobry pomysł w życiu, żeby sobie robić nagrodę przed wysiłkiem, ale czasem w tych kluczowych momentach sądzę, że to jest jednak jakiś tam punkt startowy, na który musimy sobie pozwolić i zrozumieć, że jesteśmy ludźmi. Trzeba po prostu gdzieś tam ze współczuciem zrozumieć – to jest chyba mój moment w życiu i trudno. Tak, ale potem wszystko, o czym gadaliśmy wcześniej. Kartka, długopis i chwila szczerości.
- No to wspaniałe. Po prostu zakończmy tym. Niech to wybrzmi.
- Andrzej, zamknij się.
- Niech to wybrzmi, bo to jest tak myślę wspaniałe i bardzo się z tym identyfikuję. I tak posmarujmy się tym tutaj i pozwólmy, żeby to wybrzmiało i żeby na nas osiadło. Ja też również tutaj do tego zachęcam. Ja bardzo ci dziękuję za to, że byłeś tutaj z nami, że mogliśmy mieć wgląd też w twoje wnętrze, w twoją wiedzę. Więc dzięki wielkie. Myślę, że to może być bardzo wspierające dla wielu osób. I pozwólmy sobie na odpoczynek. Dzięki. Do zobaczenia.
KONIEC